Ostatnie zdjęcia

27 lis 2008

Właściwie mam te 99%


Osiągnęłam właśnie 384 rząd celtyckiego szala (ma on w tej chwili mniej więcej 180 cm długości) i zastanawiam się co dalej. Niby już koniec, został mi jednak jeszcze jeden motek Oliwii (zeszły niemal dokładnie 4 motki) – na czapkę, czy rękawiczki będzie pewnie za dużo, myślę zatem o przedłużeniu szala o kolejne 64 rzędy. Różnica nie będzie wielka, a zejdzie trochę więcej włóczki. Szal jest na tyle obszerny, że nie ma sensu owijać się nim więcej niż raz. Można też spokojnie nasunąć go na głowę niczym kaptur a resztą owinąć szyję. Myślę, że przy spokojnych snach Pszczoły powinnam jutro dojść do miejsca, gdzie widmo bąbli będzie musiało stać się rzeczywistością.

Wczoraj, kiedy podganiałam z szalem, zdarzyła się rzecz zadziwiająca. Po zrobieniu motywu (czyli 64 rzędów) zorientowałam się, że cały czas robiłam wg schematu odwróconego “do góry nogami”. Zrobiło mi się lekko ciepło, zaczęłam się przyglądać robótce i wyszło na to, że wszystko gra :)  Powiedziałabym, że miałam więcej szczęścia niż rozumu, ale należy jednak stwierdzić, że mam schemat, który da się czytać w obie strony :)

Widmo kapelusika dla kucykowego bobaska (“Nazywam się Gwiazdeczka”) stało się rzeczywistością już dziś – patrzę na jego gumowo-plastikowe uszy i nie mam pojęcia jak się zabrać za kapelusik. A muszę, bo mam nieprzekraczalny termin do czwartku.

Czasu na robótkowanie/pisanie mam zdecydowanie mniej – odpadło mi co najmniej półtorej godziny majodrzemki, co odczuwam w tej chwiil boleśnie. Kiedy Pszczoła już pada mam do wyboru – robótkować albo siadać przy komputerze. Wybieram zatem robótkowanie :)

Jeszcze jedną paskudną niedogodność związaną z przeprowadzkami na nowy system dorzucę – po zaimportowaniu “ulubionych” posortowało mi je alfabetycznie! Do teraz nie umiem niczego znaleźć :/

Nominacje nieodmiennie kojarzą mi się z Big Brotherem (“Mam z nim najmniejszy kontakt w związku z czym go nominuję”) w tym jednak przypadku mam do czynienia z nominacją niewiążącą się wylotem z towarzystwa. Przeciwnie – bardzo dziękuję Brahdelt, która uczyniła mi tę przyjemność i wytypowała w następującej konkurencji:

Uber_amazing_blog_award

Wymieniam zatem 5 blogów, które na codzień mnie inspirują(w kolejności alfabetycznej):

FriendSheep - Gromadnik życia codziennego

Fiubzdziu

Herbimania

House of Art

Włóczkomania

Ograniczyłam się do blogów polskich, bo taka już ze mnie patriotka;)

Miałam w zanadrzu kilka modeli, które wpadły mi w oko (i którymi chciałam się z wami podzielić). Nie dam rady wygrzebać wszystkich w tej chwili ale prezentuję kilka nowych sztuk, które wydały mi się ciekawe :

foto1 foto2 foto3 foto4

Nie jest to może nic powalającego, ale myślę, że w modelu numer dwa i trzy można skorzystać z ciekawych pomysłów na rękawki (oba modele pochodzą ze specjalnego wydania gazety "Вязание модно и просто" - "Вязаный ШИК"

Ostatni model pochodzi z grudniowego Knit&Mode i jest stosunkowo najmniej zwariowany – podoba mi się w nim kolorystyka i pomysł rękawów. Czapka i szalik zaś pochodzą z “Вязание - Ваше хобби 2008/1 Спец. выпуск - Шапки, шарфы”. W tym numerze jest wiele pomysłów na obszerne czapki, berety i kapelusiki.

Znowu same wschodnie nowinki. Pomyślałam sobie, że zachodnie nikogo nie zaskoczą. Niemal każdy szpera już po Ravelry, zachodnie modele znamy na pamięć. Co do zimowych propozycji gazetowych– moje serce nadal pozostaje niewzruszone. Nic nie chwyciło mnie również za gardło ani nie powaliło na kolana. Na szczęście mam zachomikowanych wiele pomysłów na poźniej jak i wiele robótek w toku, z których się tak szybko nie wygrzebię.

Kolejny wpis będzie chyba dopiero jak skończę szal celtycki. No chyba, że zdecyduję się na jakiś intymny wpis z garścią informacji buduarowych (ciekawe czy mi od tego skoczy “oglądalność” ;))

 

Pantarejko – Majka ma 15 miesięcy, więc drobiazgi są w podobnym wieku:)

Brahdelt – ależ ja bardzo chętnie wypożyczę Ci Pszczołę wraz z pojazdem a sama zatopię sie tymczasem w zalegających robótkach ;) Ja też nienadążam za akcją – żądam zatem wieczorami robótkowymi “czegoś lekkiego, z niezbyt wartką akcją”. Moja mama jak się odzywaliśmy mawiała grobowo “pomyliłam się” i z rozmachem zaczynała pruć połowę swetra – wyobrażasz sobie jak się wtedy czuliśmy? ;) Ja z naciskiem mawiam “LICZĘ” i wtedy towarzysto milknie – też niezły terroryzm robótkowy uprawiam.

Lauro – koniowe uszy (ogromnych rozmiarów) to mi się śnią i będą śniły dopóki się z nimi nie zmierzę. Uwielbiam patrzeć na dokazujące psiaki w każdym warunkach pogodowych. Majka na razie wozi się statecznie, ale jak zacznie szaleć też będzie zabawa:)

Edi – od tego wpisu za każdym razem, kiedy idziemy z psami na łąkę wizualizuję sobie Ciebie z dziećmi na pełnym ludzi osiedlu – szalejącym tak jak one. Nie powiem – bardzo optymistyczna wizja :)

Fiubzdziu – niezłe wyzwanie mi postawiłaś, stwierdzam grobowo, że chyba jednak nie znam rosyjskiego ;)

Kata.Mar – cieszę się ogromnie, że zaglądanie na mojego bloga daje Ci odrobinę radości. Przyznaję, że dobrze się bawię pisząc. Kiedyś bawiłam się wysyłając długaśne listy, później długaśne maile. W tej chwili czuję balast długiej przerwy w pisaniu, nie ta swoboda i nie ta elokwencja – tym bardziej mi przyjemnie przeczytać tak miły komplement. Dziękuję również wszystkim za niewytykanie mi niedociągniec ortograficznych i stylistycznych.

Jeszcze odnośnie dyskusji na temat odwracania szala – mój pałęta się gdzieś poza nogami (dziergam na narożniku więc mam sporo miejsca). Odwracam raz w jedną raz w drugą i jakoś nie doskwiera zbyt mocno. Czasem, jak się zapomne to się skręci w węża, ale nie jest to bardzo dokuczliwe. Raz na jakiś czas rozkładam sobie robótkę na tapczanie i myślę “ no, no – ale długaśny “ :)

14 lis 2008

Wykończyłam samuraja :)


Wczoraj, w bardzo późnych godzinach nocnych (zastanawiam się czy nie zahaczyłam o dziś) skończyłam samuraja. Z dużą pomocą telewizji, bo strasznie dłużył mi się ostatni rękaw.

 P1210834 P1210843  P1210875 P1210859

 

Bardzo, bardzo mi się podoba:)  Jeśli tylko odważę się wyjść w nim między ludzi - będę go nosić z przyjemnością, przeglądając się w lustrach i wystawach ile się da i pomrukując z zadowoleniem.

Na sweterek wyszło mi ok 9,5  motka pochmurno-śliwkowej Elian Klasik (pochmurno śliwkowy kolor bardzo pasuje mi do tego projektu - rzekłabym, ze kolor jest do niego stworzony)

Nie należy się mocno sugerować tą ilością, albowiem moja wersja w kilku miejscach odbiegła od oryginału. Wydaje mi się jednak, że na najmniejszy rozmiar 10 motków powinno wystarczyć.

Wspominałam już wcześniej, że dzierganie samuraja należało do dziergań wyjątkowo lekkomyślnych i nieuporządkowanych. Nie polecam, wręcz odradzam. Nie obiecuję, że to się nie powtórzy :)

Lista tego, co zmieniłam umyślnie lub nie:

1. Dłuższe rękawy - bez przeliczeń, po prostu mierzyłam do ciała i wydłużałam na oko. W rezultacie wyszły dłuższe, ale nie typowej długości - podobają mi się takie jakie są.

2. Półgolf - nie wiem gdzie ja miałam głowę, kiedy miałam dodać 24 oczka na golf. Dopiero przy drugiej części swetra zorientowałam się, że zrobiłam golf na 14 oczek. Nie chciało mi się pruć (przypominam, że samuraj robiony jest od rękawa do rękawa) i efekt końcowy też bardzo mi się podoba.

3. Talia (mam tu na myśli wszystko co nie jest rękawami ani golfem). Ponieważ nie robiłam notatek, a liczenie oczek z powodu warkoczy dawało mi różne wyniki - nie łudzę się, że szerokość w talii była taka jak w opisie - u mnie w wersji przed pruciem wychodziły 94 oczka. Jak wiecie z poprzedniego wpisu, męczyło mnie to, że na plecach sweter był zbyt luźny. Ponieważ nie chciało mi się pruć swetra aż do początku golfa, skróciłam golf (a co za tym idzie szerokość "ciała) o 8 oczek (tyle, żeby się dało przeciagnąć golf przez głowę). Efekt jest taki, że golf nie odstaje od szyi i nie opada w przód, dodatkowo wybrzuszenie na plecach zniknęło :)

4. Warkocze z tyłu są co 14 rzędów a z przodu tak jak trzeba - czyli co 12 (też nie wiem o czym wtedy myślałam :)

5. Obszydełkowałam brzegi rękawów, żeby nie przyszło im do głowy poszerzać się jeszcze bardziej.

Ku przestrodze - czyli to co zepsułam, albo co mogłam zrobić lepiej (ale nie zrobię bo wpadłam na to zbyt późno:))

1. Tył i przód robiłam tak samo (zamiast lustrzanego odbicia) - co mocno utrudniało wcześniejsze przymiarki (bo z przodu zaczynałam od lewego rękawa a z tyłu od prawego i nie dawało się tego wcześniej zszyć.

2. Jakby dobrze zakombinować rękawy można było robić na okrągło i rozdzielać robótkę dopiero na etapie tułowia.

3. W przypadku przedłużania rękawów należało  przeliczyć ilość rzędów, żeby drugi rękaw kończył się tak samo jak zaczynał pierwszy (u mnie z przodu wyszło mniej więcej jak trzeba, ale z tyłu warkocze przy brzegach rękawa są w nieco innej odległości.

24 maj 2008

qweqweqweqwe


Widzę, jak mi po blogu hula wiatr i turlają się chaszcze, a żywego ducha nie widać. Nie pisałam od dłuższego czasu, aby przegnać demony niestałości - ile razy bowiem pisałam, że coś dziergam, czy też zaczynam dziergać - po napisaniu posta przestawało być to aktualne. Aż mi się głupio robiło, jakbym w jakieś gawędziarstwo bez pokrycia popadała

Wbrew pozorom naprawdę dziergam-  chociaż efektów wymiernych i pokazanych w blogu brak.

Wszystkiemu winne INNE BLOGI! (no i trochę pogoda)

Ale po kolei:

Męczyłam się z Kimono styled sweater straszliwie - doszłam z nim do krytycznego momentu - kiedy należało przymierzyć "ciało", zdecydować się na długość, gotowych w zasadzie rękawów, i dorobić warkoczową plecionkę dookoła dekoltu. Słońce za oknem grzało jak zwariowane, robótka była jak najbardziej nie na czasie.

Wtedy zajrzałam do bloga Brahdelt'owego. Widzę te same symptomy (Kimono styled sweater kontra letnia błekitna bluzeczka) myślę - ech, dlaczego by nie rzucić robótki i też się za coś letniego zabrać? Inni też tak mają, Twoja niekonsekwencja zagubi się w tłumie >:)

Zatem wezmę się za "latającą mysz" (niech już ten mój egzemplarz z taką nazwą zostanie :))

W międzyczasie jednak "tylko sprawdzę pocztę"... no i czy coś nowego na blogach... masz Ci los! W 5 minut nauczyłam się japońskiego w kąciku Włóczkomanii. Przecież tę nieoczekiwanie nabytą umiejętność należy jakoś zweryfikować, zZabrałam się piorunem za dłubanie takiego oto topika z czerwonej Sonaty (następny topik i bolerko czekają w kolejce a ja zastanawiam się czy mi życia starczy).

Zrobiłam tył i przód. Miałam właśnie przejść do zszywania i dorabiania części szydełkowej wokół dekoltu kiedy zrobiło się zimno.

To dobra okazja, żeby skończyć Kimono styled sweater. Akurat dobry film "leciał" w tv - plecionkę robiło się całkiem przyjemnie - do końca filmu gotowe 3/4. Kolejnego wieczoru miał być kolejny film i finisz z plecionką...

...tyle, że zobaczyłam to śliczne dziewczątko w wiosennym kapelutku i pomyślałam, że akurat takiego brakuje mojej pszczółce. I to był koniec "dorosłego" dziergania" na czas jakiś. Gwoździem zaś do trumny był ten komplecik, nad którym aktualnie pracuję:

5-25b-2

I jestem przeszczęśliwa, bo wychodzi ładnie (mam już kapelutek) z włóczki Tweed (kolor nr 1003 - w rzeczywistości jest dużo jaśniejsza), którą zakupiłam w ilości 400 gram ( 8 motków) w Inter-fox'ie i nie miałam bladego pojęcia, co z niej zrobić. Włóczka jest mięciutka, ale kolor ma zbyt blady jak dla mnie - natomiast dla Majki będzie w sam raz. Jeśli uporam się z sukienką do jutra, wstawię zdjęcia. W planie mam zrobienie kompletu z Tweed, oraz zrobienie tego samego kompletu z bawełny (mam zachomikowaną Virginię, może się nada?). Wracając do Tweed'u - na kapelusik i przód sukienki poszło mi 50 gr (jeden motek). Zatem Maja będzie miała jeszcze wiele rożowych ubranek. Nie tylko różowych zresztą, jako, że na tej samej przecenie (1,70 za motek) kupiłam też kolor nr 05 (nie pamiętam już dobrze, ale to jeden z tych jasnobeżowych).

Na koniec zdjęcie chlebka, który też upiekłam przezblogowo:

P1170082

Mój jest ze zwykłej mąki (na mojej głębokiej prowincji, nawet w sklepie Stokrotka Premium, w który święcie wierzyłam, są tylko zwyczajne mąki).

Ubytek w skórce widoczny na zdjęciu w lewym górnym rogu chlebka jest efektem niecierpliwości domowników stałych (mąż) oraz przybyłych i nie dających się wygnać na zapach chlebka (siostra).

Chlebek upiekłam dwukrotnie i na pewno mogę powiedzieć o nim jedno - jest niesamowicie mało wydajny. Znika właściwie od razu w momencie osiągnięcia temperatury "nieparzącej".

10 kwi 2008

retert


trutyurtyu
 

My Blog List

Term of Use

test2 Copyright © 2009 Flower Garden is Designed by Ipietoon for Tadpole's Notez Flower Image by Dapino